poniedziałek, 20 października 2014

Głodna byłam!!



Jak to dobrze, że mam w domu cierpliwych fachowców od tej całej techniki, która rozwija się w szalonym tempie. Jakoś staram się nadążać. Ale kurcze co się czegoś nauczę i mi wychodzi to "technika" robi skok do przodu. Na szczęście moi cierpliwi fachowcy są na bierząco. Już od kilku lat współpracujemy. Tak więc prawie dwa lata temu, mój syn postanowił uszlachetnić mi mój komputer. Uznał, że matka na takim starociu daleko nie zajdzie i coś tam dodał, przestawił i voilà. Za jednym zamachem namówił na samsunga GALAXY Note II (bo ma długopisik i skończyły się problemy z brakiem reakcji na moje paluszki). Ta dotykowa technika mnie nie lubi. Raz w windzie "chwilkę" czekając, aż ktoś zechce skorzystać z tego luksusu. Przyciski były na dotyk, ale nie mój!!!! Ani ruszyć, ani drzwi otworzyć. Masakra!!
Wracając do tematu. Dostałam mój telefonik, zostałam przeszkolona w obsłudze i świat stanął otworem. Moja fachowa młodzież potem uznała, że stworzyła potwora hi hi.
Mając dostęp do świata na każdym kroku zaczęłam z niego korzystać. Szukałam, oglądałam tutoriale, ćwiczyłam w realu. Znowu przekopywałam się przez internet. Tak trafiłam na Kwiat Dolnośląski klik. Zorganizowane, zdolne dziewczyny organizowały lll DLWC Dolnośląskie Letnie Warsztaty Craftowe (relacja).
Tyle warsztatów, pokazów, sklepów w jednym miejscu!! Całe 2 dni!! Decyzja została podjęta: jadę. To nic, że nocka przechlapana w pełnym, ciasnym autobusie. Liczyło się tylko to co na mnie czekało we Wrocławiu. Nawet moja córa dała się namówić na to przedsięwzięcie. Dostała zadanie specjalne. Była moim duplikatem i poszła na warsztaty, na które czasowo nie dałam rady. W ten sposób zasmakowałam sutaszu, dekoupage z reliefami, haftu igłą na szkle osobiście oraz bransoletkę celtycką i bizantyjską po dokładnym zdaniu relacji przez mój cierpliwy duplikat Anję.





Jeden z tych kolczyków stworzyłam na kursie pod okiem Calisty klik, a drugi w domu.






Nie czułam się jeszcze na siłach, aby coś wypróbować bez fachowego wsparcia, a że jak mówią mądrzy ludzie "kto szuka ten znajdzie", znalazłam na Inspirello zestaw startowy i filmik co i jak. Uważam, że to fajny pomysł dla początkujących. Efekt: niebieskie kolczyki.




To już moja samodzielna praca. Oj daleko mi jeszcze do mistrzyń.




wtorek, 14 października 2014

Przygoda z wire-wrapping



Ciągle szukam nowego. Jak to mówią: w miarę jedzenia apetyt rośnie. Kurs jubilerski - połknięty, kurs podstaw decoupagu - połknięty, a ja głód coraz większy czuję. Na szczęście od takiego obżarstwa się nie tyje.
Zaczęłam znowu buszować po chyba najlepiej zaopatrzonej "lodówce" pod tytułem internet. Kierując się słabością do miedzi postanowiłam poszukać czegoś co można z tego materiału zrobić. Zaintrygował mnie wire - wrapping (ćwiczy się na drucie miedzianym a i gotowe prace wykonane z takiego drutu są cudne). Dokopałam się do przepięknych prac Ani Siudzińskiej z Involute. I... wielka radość, ta zdolna osoba mieszka we Wrocławiu i robi kursy również indywidualne. Mniaam!!
W ruch poszedł kalendarz i zaczęło się planowanie. Do dyspozycji miałam kilka dni rodzinnego wyjazdu do Wrocławia. I jak tu przekonać moich domowych, że ja muszę dwa dni po kilka godzin spędzić bez nich, poznając tajniki tworzenia takich cudeniek.
Po świętach wielkanocnych 2013, pamiętnego kwietnia przebrnęliśmy przez zaspy pod Dreznem do ogarniętego srogą zimą Wrocławia. Przeżyliśmy szok. U nas było ciepło!
Na zewnątrz plucha a mnie ogrzewało od środka błogie nasycenie twórcze.
Kurs godny polecenia, poprowadzony fachowo i w miłej atmosferze.
Oto efekty, kilka prac, które zdążyłam uwiecznić.













Drut fajna sprawa, ale można też wywijać zawijasy ze sznurków sutaszowych.
O tym następnym razem.

poniedziałek, 6 października 2014

Creativa w Zurichu




Nie wiedziałam, że od kilku ładnych lat razem z jesiennymi targami jest Creativa czyli całe pięterko dla kreatywnie zakręconych .Organizatorzy chwalą się, że od wielu lat Creativa gości w 16 miastach europy a między innymi w Losannie, Zurichu i w tym roku w lutym po raz pierwszy była w Basel.

Piątek 3 października to był mój dzień. Sama jechałam na Creativę do Zurichu. Mogłam wszystko spokojnie pooglądać i wracać w to samo miejsce ile razy miałam ochotę i ile razy udało mi się dopchnąć :)