Jak już wiadomo, mieszkam w Szwajcarii a dokładnie 20 km od Basel (Bazylei). Na wsi pod tytułem Zunzgen (po polsku brzmi cuncken) 397 m. npm i liczbą mieszkańców w ilości 2493 sztuk. W dolince, przy ulicy ruchliwej i głośnej. Hałas ulicy nie powinien mi przeszkadzać, przecież wyrosłam w mieście, mój wieżowiec znajdował się w identycznej odległości od ulicy jak blok, w którym mieszkam (pięć rodzin w nim się mieści). Chociaż, jest różnica odległości: kiedyś 8 piętro teraz 2.
Mieszkam w górach. Nie takich wysokich, ale zawsze to góry, horyzontu nie widać. Dzieciństwo na wieży widokowej z nieograniczonym polem widzenia, dorosłość między górkami, trzeba było się przyzwyczaić.
Piękne widoki po horyzont, owszem są, ale wiąże się to z wysiłkiem. Trzeba gdzieś wleźć!
Zapraszam na spacer z dolnej perspektywy.
Kilka widoków z poziomu 2 piętra też dołączyłam.
Widoki z lotu ptaka przy następnej okazji.
Wszędzie wiszą plakaty. W tą sobotę referendum. Jedno z wielu.
Z tą fotografią wiąże się pewna historia.
Widzicie ten podparty dach?
Kierowca niemieckij ciężarówki postanowił nie wiadomo czemu (GPS?) skręcić w tą uliczkę, która prowadzi - nigdzie, tylko same budynki mieszkalne i potem las.
Źle obliczył odległości, zagarnął kawałek dachu i musiał poczekać na pomoc straży pożarnej,
aby mu chałupę z naczepy zdjęli.
To widoki z poziomu 2
Wracając na ziemię, tak wygląda przedszkole (ten barak z tyłu) z placem zabaw.
O przygodzie z systemem szkolnym innym razem.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń